Dni, w których złoto zachodu leniwie rozlewa się po plaży i zaprasza, by się weń otulić. Takiego dnia można się zatrzymać i rozejrzeć dookoła. Można chłonąć, co w życiu najważniejsze. Tę bliskość i spokój. Skarby, których nie można kupić.
Najlepiej widać to właśnie wtedy. W te wieczory, gdy wszystko wokół rozkosznie wzdycha. Widać każdą stałą, jak prawdziwe uczucia, i każdą zmienną, jak rosnące pociechy.
Patrzysz na nich i wiesz, że tacy będą już zawsze – szczęśliwi, jak tamtego magicznego półzmierzchu. Anna, Bartek i dzieci to rodzina, której więzi można albo pozazdrościć, albo pogratulować.
Są takie dni – dni idealne. Ciepłe, jasne, spokojne.